czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział 6 - Agresja maskuje strach.

[Uwaga! Rozdział zawiera wątek erotyczny. Czytasz na własną odpowiedzialność]
  i tak wiem, że przeczytacie, hahahahaha. 



Co?
On żyje?
Jak to?
Przecież strzeliłam! o co chodzi! Nie zorientowałam się nawet kiedy Justin chwycił z całej siły moje ręcę i przerzucił mnie na kanapę leżąc nade mną.
- Ty suko, chciałaś mnie zabić, mnie? Mnie? Justina Biebera?! - warknął głośno szarpiąc moje włosy.
Jęknęłam z bólu. Nie potrafię opisać co czułam w tym momencie, strach wymieszany z nienawiścią i smutkiem.
Coś okropnego.
 Próbowałam się jakoś wyrwać, naprawdę próbowałam chyba wszystkiego, od kopania do plucia i wyzywania.
Nic, jeszcze bardziej był zdenerwowany a złość można było zobaczyć bezproblemowo w jego ciemnych tęczówkach.
- Przestań się kurwa wyrywać! -syknął do mojego ucha po czym gwałtownie zaczął całować moją szyję.
Jak to jest możliwe, że uciekłam z domu tylko po to żeby wpaść z deszczu pod rynnę? To jest horror.
Czuję się jak w horrorze, przysięgam, to nie jest życie dla mnie. Samobójstwo jest naprawdę dobre, umierasz i nie czujesz już nic, nie czujesz tego bólu psychicznego i fizycznego. Marzą mi się tabletki i alkohol.
Tak, to śmierć idealna, bez bólu.
Moja klatka piersiowa wykonywała bardzo szybkie ruchy, nie potrafiłam równomiernie oddychać. Płakałam tak bardzo, że oddychanie i przełykanie śliny było dla mnie lada wyczynem. Spodziewałam się tego, że jeśli nie uda mi się go zabić zemści się, ale, że w taki sposób? Serio nie chcę stracić dziewictwa z Justinem i to jeszcze przez gwałt. Boże, Nie!
- Zostaw mnie! - wyjąkałam przez płacz. Pokręcił rozbawiony głową patrząc na mnie ze złośliwym uśmiechem.
- Zabawimy się maleńka - zaśmiał się do mojego ucha a jego dłoń powędrowała do guzika od jego spodni.
Przerażało mnie tak cholernie to co on chciał mi zrobić. Chciał mnie zgwałcić, z g w a ł c i ć.
Moje łzy nic na nim nie robiły, był bezuczuciowy a ja bezsilna, tak chujowo bezsilna. Nagle wszystko przestało robić na mnie wrażenie.
Jego usta na mojej szyi, dekolcie lub ustach nie miały dla mnie najmniejszego znaczenia.
Jego dłonie wsunęły się pod moją sukienkę odpinając ją i zrywając z mojego ciała.
- Jesteś podły. - szepnęłam zamykając oczy nie chcąc widzieć tego wszystkiego. Nie dochodziło do mnie to, że będę ofiarą gwałtu, że leżę pod nim w samej bieliźnie, że jego dłonie dotykają mnie w ten obrzydliwy sposób. Nie wiedziałam co mam robić, krzyczenie nic nie da, płakanie również.
Nie trudził się z tym żeby odpiąć mój stanik, po prostu przeciął go scyzorykiem na pół między moimi piersiami. Widok zamazał mi się przez łzy, ale to chyba dobrze, przynajmniej nie będę musiała oglądać tego koszmaru. Z całej siły ścisnął dłońmi moje piersi, na co wyjąkałam coś niezrozumiałego przez łzy z bólu. Nie był delikatny, wcale.
On ma w sercu śnieg i lód, nie ma w nim ani odrobinę ciepła, ludzkich uczuć które uświadomiłyby mu, że robi źle.
Ciekawi mnie jedna rzecz, którą już jego ofiarą jestem? Boję się pomyśleć ile dziewczyn mógł skrzywdzić, to potwór. Może jest seksowny i wygląda tak tajemniczo co jest pociągające, ale tylko z wyglądu jest ideałem. Pod względem zachowania i charakteru jest pieprzonym dupkiem.
Jego palce zaczęły schodzić na moje majtki chcąc je zdjąć, a jego usta dmuchały zimnym powietrzem na moje sutki. Koszmar, chociaż ta druga rzecz była całkiem przyjemna. O boże, czy ja to na serio powiedziałam? Idiotka.
Zdjął moje majtki szybkim ruchem i uderzył mnie "tam" z całej siły ręką. Jęknęłam z bólu.
On jest chory. Byłam całkiem naga. Moje zakłopotanie dawało o sobie znać, po prostu nigdy nie byłam w takiej sytuacji.
- Podoba Ci się, shawty? - mruknął seksownie do mojego ucha. Nie odpowiedziałam, przecież znał moją odpowiedź, że sprawia mi ból fizyczny i psychiczny. Drażnił palcem moje wejście na co złączyłam mocno uda. Nie zwrócił na to zbytnio uwagi, wiedział, że nie dam rady już mu uciec, nie mam sił. Próbowałam się rozluźnić, oszukać mój umysł i wmówić mu, że to chłopak mojego życia, którego kocham i chcę się z nim kochać. Spojrzałam w jego oczy, widać w nich było wahanie. Chciałabym odnaleźć w nim jakiekolwiek uczucia, uczucia ludzkie.On nie może być aż tak zły, przecież każdy człowiek tam, gdzieś w głębi serca coś czuje, nawet ten największy egoistyczny dupek, potrafi dostrzec gdy sprawia komuś ból.
Dotknęłam delikatnie opuszkami palców jego policzków, próbowałam pokazać mu przez swój dotyk, że potrzebuję delikatności.
Nie mam pojęcia dlaczego i w jaki sposób ale nagle jego obecność zaczęła działać na mnie uspokajająco, przestałam płakać, potrzebowałam miłości. Chciałam żeby okazał mi to, nie chciałam mieć aż tak strasznych wspomnień ze swoim pierwszym razem.
Zrzucił szybko swoją koszulkę i zdjął bokserki, wyjął z kieszeni spodni prezerwatywę, po czym patrząc mi w oczy nałożył ją na swojego członka. Nie miałam zamiaru na to patrzeć więc zakryłam oczy dłońmi.
- Patrz na mnie kurwa, patrz w moje oczy, chcę widzieć jak sprawiam ci przyjemność! - warknął pochylając się nade  mną. Nasze nagie klatki przylgnęły do siebie. Moje piersi z całej siły przyciśnięte były do jego muskularnego torsu. Mruknął cicho zadowolony na co przygryzłam wargę dotykając lekko jego włosów.
- Kochaj się ze mną, a nie pieprz jak szmatę bez uczuć. - powiedziałam cicho patrząc prosto w jego oczy. Przełknął głośno ślinę i również spojrzał w moje oczy po czym dotknął opuszkami palców mojego policzka składając delikatny pocałunek na moich ustach. Odwzajemniłam go, nawet pogłębiłam czując ciepło bijące od jego ciała, było przyjemne. Przerwałam pocałunek i zaczęłam składać, małe, mokre pocałunki na jego szyi, wdychając jego cudowny zapach.
- Widzisz, skarbie, było tak od razu. - mruknął zadowolony na co lekko się z nim drażniąc pociągnęłam za końcówki jego włosów. Naprawdę nie chciałam żeby Justin był pierwszym chłopakiem z którym to zrobię ale teraz nie mam wyboru. Wolę kochać się z Justinem dodając do tego jakiekolwiek czucia niż pieprzyć się i wyć z bólu.
- Jak tak bardzo tego chcesz to szybciej, chcę mieć to za sobą. - wypaliłam niezadowolona.
- Jesteś tak cholernie niecierpliwa, Gomez - przywarł do mnie mocno ustami sunąc dłońmi po wewnętrznej stronie mojego prawego uda. To wszystko, te uczucia, taki dotyk Justina było dla mnie nowe. Położyłam dłonie na jego ramionach szykując się na ból który mnie czeka.
- spodoba Ci się. - mruknął seksownie do mojego ucha na co przygryzłam wargę. Mimo tego, że go nienawidzę, cholernie mnie onieśmiela. Tak, onieśmiela, on, ten dupek. 
Ku mojemu zdziwieniu, Justin wszedł we mnie delikatnie i z uczuciem.  To było obce uczucie, ale jak na początek nie takie bolesne jak opisywały to moje koleżanki.  Jęknęłam cicho z bólu który się powiększył, gdy Justin wszedł we mnie całą długością. Ból był do zniesienia, jednak nie było to przyjemne. Wypuściłam powietrze z płuc które wstrzymywałam od momentu kiedy ustawił się przed moim wejściem. Jus czekał chwilkę aż moje ścianki dostosują się do jego wielkości. Normalnie spodziewałam się, że przez to co ustaliłam z nim przed chwilą powie coś do mnie, uspokoi mnie słodkimi słowami, ale nie zrobił tego. Zaczął poruszać się we mnie stanowczo jednak robił to bardzo powoli za co byłam mu wdzięczna. Byliśmy tak blisko siebie, byliśmy jednością. Justin zwiększył tępo poruszając się we mnie szybciej, widać było, że chciał więcej, że nie kręci go delikatny seks. Wbiłam mu paznokcie w miejsce, gdzie dalej trzymałam dłonie na jego ramionach. Wyobrażając sobie, że Justin jest kimś kogo kocham i jak każda para kochamy się. Może to nie było fair wobec samej siebie ale czułam, że jeśli nie zacznę tak robić to on wpadnie w szał, że cały czas płaczę. Przez to oszukiwanie siebie poczułam przyjemność, ból przeszedł w przyjemność i to było niesamowite.


Justin's POV: 


- Jesteś tylko moja, kurwa! - warknąłem i pociągnąłem za jej włosy na co zareagowała głośnym jękiem.
Byłem pewny, że dostanę to czego chciałem i tak się stało.
Boi się mnie, to dobrze, bo wiem, że mogę robić wszystko co mi się podoba a ona zawsze ulegnie.
To wspaniałe, gdy masz władzę nad kimś. Czujesz się jak najlepsza osoba na świecie. Wiesz, że masz to co chcesz, masz wszystko. Polecam to zajebiste uczucie.
Najbardziej pociągające w niej było to, że była inna. Nie była jak każda dziwką z którą uprawiałem seks. One były zimnymi sukami, a ona? Ona miała uczucia. Może to, że sprawiam jej ból fizyczny i psychiczny nie było okej, ale nie mogę się powstrzymać. Jak ktoś mnie wkurwia, to dostaje w ryj - proste.
Carly doszła pierwsza, zaciskając się wokół mnie i krzycząc jakieś niezrozumiałe rzeczy.
Była głośna, podoba mi się to. Kocham głośne suki które krzyczą, jęczą, błagają, wzdychają, mruczą z przyjemności tylko dzięki mnie.
 Mruknąłem cicho z przyjemności i wykonałem kilka bardzo mocnych pchnięć po czym doszedłem opadając na nią. Całowałem delikatnie jej szyję a ona lekko kciukiem starła kropelki potu z mojego czoła.
- No mała, dobrze było. Doprowadziłem cię do twojego pierwszego orgazmu. - zaśmiałem się do jej ucha oczekując na potwierdzenie ale nic nie odpowiedziała - wkurzyło mnie to.
Kontynuowałem.
- Było Ci dobrze, wiem to, skarbie. - wymruczałem seksownie do jej ucha przygryzając jego płatek.
- Powiedz to! - dodałem warknięciem i mocniej przygryzłem płatek jej ucha.
Czekałem na jej odpowiedź niecierpliwie, chciałem to usłyszeć, że jej się to podobało.  Nawet szczerze mogę stwierdzić, że zostanie tu ze mną jako moja koleżanka od seksu. Jestem pewny, na 100%.
- Było okej. - westchnęła cicho a we mnie zaczęła gotować się krew.
Suka.
- Nie było okej, było kurwa w chuj dobrze, i ty to kurwa dobrze wiesz! - krzyknąłem na co przymknęła oczy. Pewnie się bała, jestem wręcz tego pewny. Uwielbiam to, mówiłem wam już? Chyba tak.

**
Carly's POV: 

 
Siedziałam cicho na kanapie i myślałam o tym wszystkim.
Chciałabym wiedzieć co teraz, czy on już da mi spokój? Nie mam pojęcia.
Świat pode mną już powoli traci barwy.
 W sumie lubię go nawet trochę, a jednocześnie nienawidzę - to chore.
Spojrzałam na Justina, był teraz taki jakiś szczęśliwy? Nie potrafię tego określić, nawet uśmiechał się do mnie.
- Chcę do domu, proszę Justin. - szepnęłam cicho spuszczając wzrok na podłogę.
Nie odpowiedział tylko pociągnął mnie za rękę żebym wstała, więc tak uczyniłam. Olałam to, że byłam obolała i szybko poszliśmy do auta. Chciałam już być u mamy, w swoim łóżku, odpocząć od Justina, przemyśleć to wszystko.
Czułam się dziwnie. Dziwnie ponieważ uprawiałam seks z nim, z Justinem. To mnie w tym wszystkim chyba przerażało najbardziej. Można powiedzieć, że to życie, życie pełne agresji w moim umyśle zrobiło się codziennością. Agresja maskuje strach.
Życie jest pełne problemów, ale przecież bez tych problemów życie byłoby całkowicie nudne, czyż nie mam racji?
Życie ma sens, zawsze, czasem tylko daje mocno w dupę. Chciałabym powiedzieć mamie co Justin mi zrobił od czasu kiedy go poznałam ale jak? "Cześć mamo, Justin mnie bije i zmusił mnie do seksu!" Nie. Nie zrobię tego nawet jakbym chciała, nie potrafię wyrzucić tego z siebie.
Ocknęłam się i spojrzałam na miejsce kierowcy lecz nie ujrzałam tam Justina.
Co jest?
Spojrzałam na miejsce w którym się znajduję. Parking pod starbucksem? Och, okej, mógłby chociaż mi powiedzieć to poszłabym z nim, ale nie, bo po co? Lepiej być egoistycznym dupkiem i zostawić mnie w aucie. Ta, intelektualnie Bieber.
Bawiłam się swoimi palcami i czekałam na Justina. Ku mojemu zdziwieniu zaczął iść w stronę auta z dwoma kawami.
Kto podmienił Justina?
- Proszę - uśmiechnął się odsłaniając w uśmiechu swoje ostre śnieżno białe zęby i podał mi moje karmelowe frappuccino.
- Dzięki, Justin. - Odpowiedziałam zszokowana i spojrzałam na napis, gdzie powinno widnieć moje imię.
"Księżniczka" przeczytałam i wyszczerzyłam oczy. Okej, Bieberowi odjebało, centralnie.
- No co, potrafię być miły jak chcę. - zaśmiał się Justin patrząc na moją minę. Napiłam się troszkę zimnego napoju przez zieloną słomkę i oblizałam usta.
- Chcę pogadać z tobą, ale tak szczerze. - mruknął Jus i podrapał się po karku biorąc łyka swojego napoju.
Kiwnęłam głową żeby kontynuował, byłam ciekawa o co mu chodzi.
- Ale nie tutaj, zabiorę cię w inne miejsce, chcę cię poznać i dowiedzieć się czegoś o tobie. - oznajmił.
- Um, no, ughh dobra. - powiedziałam zastanawiając się przez chwilę po czym dodałam cicho:
- ale nic mi nie zrobisz.
- stoi, przysięgam - przygryzł wargę patrząc w moje oczy.
 Wypiliśmy swoje kawy rozmawiając o jakiś bzdurach, omijaliśmy te rzeczy które zrobił nie tak. Dobrze mi się z nim rozmawiało, był teraz jakimś innym człowiekiem, podoba mi się taki Justin. Widać, że jak chce to potrafi być słodkim chłopakiem który ma uczucia i potrafi rozmawiać, a nie tylko wyzywać.
 - Przepraszam - szepnął i oparł swoje czoło o moje.
Przełknęłam głośno ślinę nie spodziewając się, że takie słowa wyjdą z jego ust.
On mnie przeprosił, naprawdę. Ten dupek to zrobił.
- Mogę coś zrobić? - zapytał niepewnie gdy bawiłam się swoimi włosami i słuchałam go.
- Jasne. - skinęłam twierdząco głową i przyglądałam się mu uważnie. 
 Justin przysunął się do mnie bliżej kładąc swoją dłoń na moim policzku i delikatnie kciukiem gładził go.
Nasze usta dzieło teraz tylko kilka centymetrów, czułam jego gorący, miętowy oddech na swoich ustach jednak nie odsunęłam się, byłam za bardzo zdezorientowana. Przygryzłam wargę czując jego zapach, jego cudowne perfumy - były wręcz cudowne, lubiłam jego zapach. Uwolniłam swoją wargę  i delikatnie dotknęłam jego włosów bawiąc się nimi na co mruknął cicho.
Justin chyba poczuł, ze te centymetry dzielące nasze usta trzeba przerwać, a ja chyba myślałam o tym samym. Po chwili jego usta znalazły się na moich. Początkowo tylko delikatnie nasze usta się muskały do czasu, gdy Justin przejechał delikatnie językiem po mojej dolnej wardze.
Wiedziałam czego chciał, chciał dostępu do środka więc mu go udzieliłam. Wsunął język w moje rozchylone wargi i przyciągnął mnie do siebie bliżej. To był nasz można powiedzieć, że pierwszy prawdziwy pocałunek.
Nagle oderwałam się od niego i spuściłam wzrok ponownie siadając na swoim miejscu po czym cicho westchnęłam.
- Zrobiłem coś nie tak? - mruknął cicho Justin i położył dłoń na moim udzie, tak jakby chciałby mnie uspokoić.
- Nie, po prostu chcę być już w domu. - powiedziałam cicho patrząc w na swoje nogi.
Palec wskazujący Justina znalazł się na moim podbródku i uniósł moją głowę tak, że patrzyłam w jego cudowne tęczówki a on w moje.
Delikatnie kciukiem 'przejechał' po mojej wardze i pocałował mnie w policzek.
- Przepraszam, chciałem tylko no wiesz, przeprosić i to było no w ramach tych przeprosin. - oznajmił zakładając moje włosy za ucho.
- Jest okej, nie musisz przecież przepraszać. - westchnęłam cicho jednak wiedziałam, że to nie powinno się zdarzyć, ponieważ teraz mam ochotę pocałować go jeszcze raz.
Justin odpalił samochód i wyjechał z parkingu po czym wjechał na drogę kierując się do domu mojej mamy i jej faceta.
Po jakiś 10 minutach znaleźliśmy się pod domem, spojrzałam na Justina niepewnie i postanowiłam go zaprosić żeby mama myślała, że jest wszystko okej. Oczywiście Justin zgodził się i po minucie staliśmy pod drzwiami pukając.  Splotłam nasze dłonie żeby mama miała następny powód, że jest okej i uśmiechnęłam się delikatnie do Justina.
Drzwi gwałtownie otworzyły się a w nich stała moja mama i jej facet.
- Do środka, Carly! Nie będziesz spotykać się z tym gangsterem, alkoholikiem i ćpunem! - krzyknęła moja mama i zaczęła szarpać mnie za ramię żebym weszła  do środka na co Justin mocniej mnie złapał nie pozwalając jej "ukraść" mnie.
Spojrzałam w oczy Justina wystraszona, były takie ciemne i widać było w nich złość.
- Nic o mnie kurwa nie wiecie! - warknął Justin do nich i posłał im mordercze spojrzenie które samą mnie przerażało.
Nawet nie wiedziałam kiedy, Justin puścił moją dłoń i rzucił się z pięściami na Maxa, faceta matki. Przywarł go do ściany i zacisnął dłonie na jego karku kopiąc go w krocze.
Zamknęłam oczy słysząc szloch i błaganie mojej mamy żeby go zostawił.
- Justin! Stop! Proszę Cię! - krzyknęłam i z całych sił zabrałam jego dłonie z karku Maxa.
- Ty skurwielu, uważaj na słowa! - krzyknął Jus do niego po czym spojrzał na mnie.
Dostrzegłam w jego oczach nienawiść, agresję i chyba smutek spowodowany tym jak go nazwali.
- Spotkam się z tobą mimo wszystko, sms jakby co. - szepnęłam mu cicho na ucho a on skinął głową.
Nie mam pojęcia co robiłam w aktualnej chwili. Byłam po stronie chłopaka który mnie krzywdzi, a ludzi którzy chcą mojego dobra olewałam. To nie było rozsądne, jestem prawie pewna, że teraz mama straciła do mnie jakiekolwiek zaufanie.
Justin dał mi buziaka w czoło po czym odszedł posyłając im jeszcze mordercze spojrzenie.
Teraz tylko ciekawiła mnie jedna rzecz, skąd oni wiedzą to wszystko o Justinie..


____

siemanko!
no więc wiem, że słabe ale pierwszy raz pisałam coś takiego, obiecuję, że następnym razem będzie lepiej.

Także ten.. Jak wrażenia po 6 rozdziale?

ps. umie ktoś z was robić szablony na bloga? Jeśli tak to napiszcie do mnie na tt @biebsiex.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ.
CHCĘ WIEDZIEĆ CZY KTOŚ Z WAS CZYTA.  

no to do następnego miśki! ilysm