Jęknęłam prostując swoje długie brązowe włosy, za godzinę ma być po mnie Justin.
Boże, ja tak bardzo nie chcę iść z nim na jakąś durną randkę, a zakładając na 100% nie będzie to randka tylko jakieś gówno.
A jak on mnie zgwałci? Stop, Carly, opanuj.
Przeczesałam palcami swoje włosy jednocześnie sprawdzając czy wszystkie są wyprostowane, były.
Odtworzyłam szafę w której zostawiałam swoje ubrania zawsze gdy przyjeżdżałam do mamy, tak na wszelki wypadek wolałam mieć tu kilka ciuchów, a poza tym moja mama jest projektantką mody i bardzo często daje mi pełno modnych ciuchów zaprojektowanych przez nią. Wcisnęłam na siebie czarne rurki, białą koszulkę z napisem "YOLO" a na nogi założyłam czerwone conversy po czym poszłam do mamy na dół, siedziała w salonie.
- Jestem gotowa na to całe spotkanie - jęknęłam. Mama pokazała palcem żebym stanęła przed nią, więc tak uczyniłam. Zaczęła przyglądać się mi z różnych stron, nie miałam pojęcia o co jej chodzi aż się nie odezwała:
- Ty kochaniutka chyba nie myślisz, że tak pójdziesz z Justinem na randkę. - oooo to czyli są już na ty.
- Owszem pójdę. - posłałam mamie spojrzenie typu "weź się odwal" chociaż to nie było zbyt miłe z mojej strony, a wręcz nie odpowiednie.
- Zaprojektowałam specjalnie dla ciebie sukienkę, bardzo chcę cię w niej zobaczysz, ubierzesz ją dziś, proszę. - uśmiechnęła się - i nie patrz tak na mnie bo tego nie lubię, to nie w twoim stylu, Carly.
Dyskretnie przewróciłam oczami a następnie wzrok skierowałam w stronę mojej mamy która poszła w stronę garderoby, gdzie chowała wszystkie swoje projekty. Po niespełna minucie wróciła, w jednej ręce trzymała wieszak na którym była sukienka przykryta ciemnym materiałem.
Nie mogłam jej ujrzeć, przez ciemny materiał a w drugiej dłoni trzymała jakieś pudełko, obstawiam, że z butami. Wręczyła mi rzeczy i powiedziała, żebym poszła się przebrać. Spojrzałam na zegarek - 18: 30, mam tylko pół godziny na ogarnięcie się, chyba zdążę, a najwyżej Bieber poczeka w swoim autku wartym tysiące. Biegiem pobiegłam schodami na górę i rzuciłam pudełko z butami i sukienkę na łóżko. Pospiesznie zdjęłam z siebie wszystkie ciuchy oprócz koronkowej, czarnej bielizny.
Nie wierzę w to co robię.
Ubieram sukienkę na spotkanie z Justinem, będę tego żałować, wiem to bardzo dobrze, ale cóż, nie powiem mojej mamie, że Justin jest gangsterem który zabija, pali, pije, gwałci niewinne dziewczyny i ćpa, aczkolwiek do tego przedostatniego nie jestem pewna. Podeszłam do łóżka i zdjęłam czarny materiał z wieszaka, moim oczom ukazała się śliczna, różowa, krótka sukienka, za krótka.
- Wow - wymknęło się z moich ust gdy dokładnie obejrzałam sukienkę, była taka śliczna i pewnie bardzo dużo warta. To, że byłam pod wrażeniem było za mało powiedziane, byłam w szoku, cholernym szoku.
Przez głowę, ostrożnie, tak żeby się nie pomięła włożyłam na siebie różowe cudo. Następnie z pudełka wyjęłam białe szpilki, trochę za wysokie, na pewno nie były stworzone dla takich osób które łatwo ulegają wypadkom, tak jak ja. Włożyłam buty na stopy, lekko się zachwiałam idąc po schodach do salonu.
Mama aż pisnęła z zachwytu gdy mnie zobaczyła, ciekawe jak wyglądam, muszę podejść do lustra i się przejrzeć w nim.
- Kochanie, wyglądasz tak cudownie ale musimy jeszcze dodać kolczyki i będzie perfekcyjnie, Justin umrze z zachwytu.
- Tak, na pewno. - w moim głosie można było bez problemu wykryć sarkazm. Po chwili miałam już na sobie kolczyki i stanęłam przed lustrem. Moja buzia zrobiła "o", wyglądałam tak dziwnie, tak inaczej? Ale bardzo się sobie podobałam, było idealnie, różowa sukienka bardzo pasowała do mojej skóry i włosów, perfekcja. Nie to, że jestem jakaś taka "co to ja nie jestem" i zakochana w sobie, ale po prostu podobam się sobie w tym wydaniu.
Powoli podeszłam do okna, chcąc zobaczyć czy Justin jest już pod moim domem, niestety zauważyłam jego białe ferrari.
Jęknęłam, nie chcę tam iść. Włożyłam na siebie biały sweterek i przytuliłam mamę, no wiecie, nie wiem czy wrócę żywa.
- Kocham Cię mamuś.
- Pamiętajcie żeby się zabezpieczyć, nie chcę tak młodo być babcią. - powiedziała z uśmiechem - Justin to naprawdę dobry chłopak - dodała.
- mamooo - przedłużyłam mówiąc dużo "o". Powoli odsunęła się ode mnie poganiając mnie w stronę drzwi, złapałam torebkę i powolutku, wolnym krokiem podchodziłam do drzwi, gdy nagle Justin zapukał.
Odtworzyłam drzwi i szybkim ruchem minęłam Justina, nie będę z nim gadać przez cały dzisiejszy dzień, niby po co mam w ogóle otwierać buzie?
Szłam wolnym krokiem do samochodu Justina, nie odzywając się ani słowem, jedynie zabijając go wzrokiem.
Zaczęłam się zastanawiać co tak naprawdę chcę osiągnąć tym milczeniem, wiadomo, Justin się nie odwali.
On zawsze dostaje to czego chcę, więc może raz zrobimy wyjątek i nawet nie będę kontaktowała? To chyba dobry pomysł. Oparłam się o maskę samochodu, naprawdę realizuję swój plan! ha, 1:0 Bieber! Tu już nie chodzi tylko o to, że nienawidzę Justina, tu chodzi o wiele więcej. Bo przecież jak można zabijać ludzi i robić to z taką łatwością? Rodzinna zmarłego przecież tak bardzo cierpi. Jak można ćpać i handlować tym gównem przez które tysiące osób umiera bo przedawkuję lub pójdzie na tak zwany złoty strzał? Jak można traktować dziewczyny jak zabawki do seksu? Czy on naprawdę nie ma jakichkolwiek uczuć i szacunku do kobiet? Jak można imprezować co drugi dzień i wydawać tyle kasy na alkohol? Przecież to wszystko nie jest logiczne, a podsumowanie jest takie, że Justin jest totalnym, bezuczuciowym dupkiem który kocha seks, zabijanie i używki.
Patrzyłam w ziemię bardzo dokładnie, oglądałam każdy jej skrawek byle tylko nie patrzyć na Biebera.
Jego widok przyprawia mnie o dreszcze.
To nie jest tak, że się go boję, on po prostu jest taki zimny i odpycha mnie od niego wszystko co z nim związane.
Ughh, idiotko, co ty mówisz, boisz się go - powiedział mój umysł.
No dobra, jest przerażający i trochę się go boję, ale przecież kto by się nie bał tak przerażającego dupka?
Poczułam, że Justin wstrząsa moimi ramionami i gwałtownie przerwałam swoje "głębokie" rozmyślanie po czym spojrzałam na niego.
- Wsiadaj do tego pieprzonego auta! - warknął mocno zaciskając palce na moich ramionach.
Żegnaj miły Justinie.
Wsiadłam do samochodu nie odzywając się ani słowem, boże, on naprawdę mnie znów zaczyna denerwować. Justin zatrzasnął drzwi ze strony pasażera i wszedł na miejsce kierowcy po czym dziwnie na mnie spojrzał.
- Nie sądzę, że to był dobry pomysł byś ubierała tak krótką sukienkę. - zaśmiał się cicho oblizując usta na co wywróciłam oczami - znów zaczyna.
- Mam prawo ubierać to co mi się podoba a tobie nic do tego. - odparłam wzruszając ramionami.
- Jeśli nie chcesz żebym cię pieprzył w tym samochodzie to nie powinnaś się tak ubierać.
**
Przygryzłam wargę zaniepokojona, gdy auto wjechało do ciemnego, strasznego lasu.
Dlaczego akurat las? Sądzę, że las nie jest dobrym miejscem na spotkania z Bieberem, on może mnie przecież zabić i zakopać tu.
Nie wnikajcie - panikowanie i czarne scenariusze to moja chyba najgorsza cecha, nienawidzę tego.
Oparłam głowę o szybę i spojrzałam kątem oka na Justina który uśmiechał się pod nosem.
Prychnęłam.
- Na chuj wywiozłeś mnie do lasu? - mruknęłam niezadowolona z miejsca obecnego pobytu.
Nienawidzę cię Justin, nienawidzę.
- Nie będziesz miała jak uciec. - wzruszył ramionami Justin.
Zajebiście, kurwa, idealnie po prostu.
Ja po prostu nie jestem w stanie opisywać tego co czuję, boję się go na każdym kroku a jednocześnie próbuję udawać silną, niczym nie przejmującą się dziewczynę. Bardzo chciałabym być taka i mieć status życia "wyjebane na wszystko", ale nie potrafię, ta, niestety.
Justin's POV:
Co by tu porobić z tą małą suką, och, jest moja na kilka godzin - zaśmiałem się w myślach.
Wpadłem na genialny pomysł, zaproponuję jej pewien układ, chociaż oczywiste jest to, że to co bym w nim obiecał byłoby jednym, wielkim kłamstwem.
Ja tak szybko nie odpuszczam, tym bardziej jak wyznaczę sobie cel, a ona nim jest.
Zjechałem do ciemnego zakątka lasu i zgasiłem samochód.
- Mam dla ciebie propozycję, skarbie. - uśmiechnąłem się wiedząc, że pewnie się zgodzi.
- Jaką?
Położyłem dłoń na jej udzie i zacząłem "jeździć" dłonią w dół i górę jej uda na co złączyła je mocno.
- Pójdź ze mną na imprezę, udawaj moją dziewczynę i się dobrze baw a za to ja zniknę z twojego życia na drugi dzień. - wzruszyłem ramionami uśmiechając się głupkowato.
- Dobra ale weź tą pieprzoną rękę. - warknęła.
Och, jak ja lubię takie złe dziewczynki, takie warknięcia, są najlepsze.
- I może załatwię, że chłopcy oszczędzą twoje marne życie i pozwolą Ci żyć. - zaśmiałem się przygryzając wargę.
Ach, jak ona prosto łyka te kłamstwa, naiwna suka, jak wszystkie.
Przybiłem sobie samemu w myślach piątkę, jestem najlepszy, każda mi ulega i łyka moje małe, słodkie, niewinne kłamstewka.
Wyszedłem z auta i podszedłem do drzwi pasażera po czym delikatnie otworzyłem je dbając o moje maleństwo. Tak, auta to coś co kocham równie mocno jak wyścigi, narkotyki, imprezy i zabijanie, to jest niesamowite.
Przyglądałem się Selenie jak szybko wychodzi z samochodu i z trzaskiem zamyka drzwi.
- Co ty kurwa odpierdalasz! - warknąłem i uderzyłem ją z całej siły w brzuch tak, że zgięła się w pół trzymając maski auta by nie upaść.
- Delikatniej suko! - krzyknąłem i mocno ścisnąłem jej nadgarstek na co syknęła z bólu.
- Przepraszam. - ledwo szepnęła tym swoim cichutkim głosikiem - nie wytrzymałem, popchnąłem ją na ziemię.
- Mam w dupie twoje przeprosiny, mogłaś uszkodzić mój samochód! - warknąłem i z całej siły kopnąłem ją w brzuch. Usłyszałem głośny płacz, ale szczerze? Mam to głęboko w dupie co ona czuję, jestem bezuczuciowym chujem i mi z tym w chuj dobrze.
Kucnąłem przy niej ścierając kciukiem jej łzy i patrzyłem na nią z udawanym żalem.
- Kochanie, nic Ci nie jest? Boli misiu? - zaśmiałem się złośliwie po czym złożyłem namiętny pocałunek na jej ustach, nie odwzajemniła go.
- Pocałuj mnie kurwa mać! - syknąłem.
Zrobiła to, pocałowała mnie lekko, z niechęcią ale pocałowała. Tak! To jest to co kocham najbardziej, boi się mnie więc mi ulega, uwielbiam to uczucie wyższości.
Pogłębiłem pocałunek jednocześnie mocno trzymając jej włosy, zaczęła się wyrywać na co przerwałem pocałunek i wstałem zezłoszczony.
- Słuchaj, jak mówię, że masz mnie kurwa całować to masz mnie całować a nie wyrywać się, zrozumiano? - splunąłem.
- Nie będę cię całować, za kogo ty się uważasz, że będziesz mi rozkazywać! - krzyknęła ze złością w oczach i szybko podniosła się z ziemi.
Yay, jeszcze nie widziałem tak zdenerwowanej kobiety. Jej oczy pociemniały i spojrzała na mnie z pełną nienawiścią.
- Słuchaj, shawty, będę robić co mi się podoba a tobie nic do tego, zrozumiano? - mruknąłem.
Nie odpowiedziała, zaczęła biegnąć przed siebie, biegła szybko, cholernie szybko.
- Kurwa. - jęknąłem niezadowolony i zacząłem biegnąć za nią, jednak nie śpieszyłem się specjalnie, gdyż wiedziałem, że w kierunku w którym ucieka nie ma nic prócz jeziora otoczonego drzewami.
Jezu, ona jest taka głupia czy mi się tylko wydaje?
Wokół nas nie było nic prócz ciemnych drzew, dużego, zimnego jeziora i białego mostu na który wbiegła Selena szukając drogi ucieczki.
Zaśmiałem się, och, mam cie skarbie, jestem Justin, przede mną nie ma ucieczki.
* *
Carly's POV:
Obudziłam się.
Leżałam związana w domu Justina, a dokładniej w tym miejscu gdzie przebywał cały jego gang.
Było tu ciemno, zimno i po prostu strasznie. Ściany pokryte były strasznym graffiti, podłoga z czarnych płytek sprawiała, że było mi zimno w stopy, a dookoła mnie nie znajdowało się nic oprócz ścian i jeden szafki na której zobaczyłam broń.
Co chwilę ktoś podchodził do mnie i szeptał obrzydliwe rzeczy na ucho lub po prostu przychodzili i sprawdzali czy nie uciekłam nigdzie.
Zabawne.
Ciekawe jak mam uciec gdy moje ręce i nogi są związane a buzia zaklejona kilka razy taśmą.
Co mnie teraz czeka? Nie mam pojęcia i chyba wolę nie wiedzieć, chociaż moja mama zaufała Justinowi i powiedziała, że najpóźniej na następny dzień po południu ma mnie odwieźć do domu.
Próbowałam za wszelką cenę zerwać taśmę z ust aż w końcu dzięki pocieraniu buzi o ramię udało mi się to i zaczęłam krzyczeć najgłośniej jak umiałam, aż w końcu ktoś do mnie przyszedł.
- Kurwa, Harry, rozwiąż mnie, nic nie zrobię, tylko ręce rozwiąż bo bardzo bolą. - przygryzłam wargę nerwowo planując małą zemstę.
- Tylko ręce. - syknął i rozwiązał mnie. Ufff, dziękuję Styles, teraz pożałujecie, cholernie wszyscy pożałujecie. Położyłam się na ziemi i próbowałam zrobić coś ze zdrętwiałymi dłońmi. Spojrzałam na miejsce gdzie wcześniej stał Harry - nie było go.
Yay, mój plan się uda.
Zaczęłam rozwiązywać swoje nogi, wstałam, zaczęłam cicho chodzić po pomieszczeniu w którym się znajdowałam.
- Zrobisz to. - szepnęłam do siebie i wzięłam głęboki wdech.
- Zabijesz go. - znów szepnęłam do siebie i wypuściłam gwałtownie powietrze z ust.
- Będziesz martwy Bieber. - mruknęłam pod nosem i podeszłam do szafki po czym wzięłam z niej broń.
Zabijesz tego skurwysyna - powiedział głos w mojej głowie.
Zamknęłam oczy, bałam się, bałam się, że ktoś się dowie, że to ja zabiłam Biebera, ale przecież zawsze mogę powiedzieć, że broniłam się, prawda?
Zaczęłam powolnym krokiem iść do salonu w którym siedział sam Justin. Jak już wspominałam wcześniej, było w tym domu bardzo dużo przestrzeni i echo roznosiło każdy dźwięk, więc musiałam być bardzo cicho.
Zaszłam Justina od tyłu i przyłożyłam broń do jego skroni na co zaczął szybciej oddychać.
- ostatnie życzenie kochanie - szepnęłam mu do ucha i przygryzłam jego płatek.
Nie odpowiedział tylko zaśmiał się złośliwie.
- Było miło kochanie! - warknęłam mu do ucha i pociągnęłam za spust..
________________________
Heeeej!
Witam po długiej przerwie, za którą bardzo przepraszam, ale jak już wspominałam miałam co chwilę problemy z laptopem i pewnego dnia gdy chciałam włączyć laptopa pokazał się tylko czarny ekran i nic więcej, więc postanowiłam siedzieć tylko na internecie w telefonie, a na telefonie się strasznie pisze rozdziały, także ten, no i wreszcie naprawiłam laptopa (yay).
Od teraz rozdziały powinny być na bieżąco.
Nie mam pojęcia, może co tydzień? Zobaczę jeszcze, ale nie obiecuję, że zawsze będą punktualnie gdyż mam problemy w szkole i na ten 2 semestr zależy mi na dobrej średniej a nie 2.9 jak teraz.
Jak Podoba wam się nowy rozdział serial killer?! ( jest nudny ((nie jestem z niego zadowolona)) i nic się w nim nie dzieję ale wiecie, dopiero się rozkręca! )
No więc do następnego miśki!
PRZEPRASZAM ZA ZAWIESZENIE BLOGA, ALE NO JUŻ WRÓCIŁAM I NIE ODEJDĘ!
❤
Boże, ja tak bardzo nie chcę iść z nim na jakąś durną randkę, a zakładając na 100% nie będzie to randka tylko jakieś gówno.
A jak on mnie zgwałci? Stop, Carly, opanuj.
Przeczesałam palcami swoje włosy jednocześnie sprawdzając czy wszystkie są wyprostowane, były.
Odtworzyłam szafę w której zostawiałam swoje ubrania zawsze gdy przyjeżdżałam do mamy, tak na wszelki wypadek wolałam mieć tu kilka ciuchów, a poza tym moja mama jest projektantką mody i bardzo często daje mi pełno modnych ciuchów zaprojektowanych przez nią. Wcisnęłam na siebie czarne rurki, białą koszulkę z napisem "YOLO" a na nogi założyłam czerwone conversy po czym poszłam do mamy na dół, siedziała w salonie.
- Jestem gotowa na to całe spotkanie - jęknęłam. Mama pokazała palcem żebym stanęła przed nią, więc tak uczyniłam. Zaczęła przyglądać się mi z różnych stron, nie miałam pojęcia o co jej chodzi aż się nie odezwała:
- Ty kochaniutka chyba nie myślisz, że tak pójdziesz z Justinem na randkę. - oooo to czyli są już na ty.
- Owszem pójdę. - posłałam mamie spojrzenie typu "weź się odwal" chociaż to nie było zbyt miłe z mojej strony, a wręcz nie odpowiednie.
- Zaprojektowałam specjalnie dla ciebie sukienkę, bardzo chcę cię w niej zobaczysz, ubierzesz ją dziś, proszę. - uśmiechnęła się - i nie patrz tak na mnie bo tego nie lubię, to nie w twoim stylu, Carly.
Dyskretnie przewróciłam oczami a następnie wzrok skierowałam w stronę mojej mamy która poszła w stronę garderoby, gdzie chowała wszystkie swoje projekty. Po niespełna minucie wróciła, w jednej ręce trzymała wieszak na którym była sukienka przykryta ciemnym materiałem.
Nie mogłam jej ujrzeć, przez ciemny materiał a w drugiej dłoni trzymała jakieś pudełko, obstawiam, że z butami. Wręczyła mi rzeczy i powiedziała, żebym poszła się przebrać. Spojrzałam na zegarek - 18: 30, mam tylko pół godziny na ogarnięcie się, chyba zdążę, a najwyżej Bieber poczeka w swoim autku wartym tysiące. Biegiem pobiegłam schodami na górę i rzuciłam pudełko z butami i sukienkę na łóżko. Pospiesznie zdjęłam z siebie wszystkie ciuchy oprócz koronkowej, czarnej bielizny.
Nie wierzę w to co robię.
Ubieram sukienkę na spotkanie z Justinem, będę tego żałować, wiem to bardzo dobrze, ale cóż, nie powiem mojej mamie, że Justin jest gangsterem który zabija, pali, pije, gwałci niewinne dziewczyny i ćpa, aczkolwiek do tego przedostatniego nie jestem pewna. Podeszłam do łóżka i zdjęłam czarny materiał z wieszaka, moim oczom ukazała się śliczna, różowa, krótka sukienka, za krótka.
- Wow - wymknęło się z moich ust gdy dokładnie obejrzałam sukienkę, była taka śliczna i pewnie bardzo dużo warta. To, że byłam pod wrażeniem było za mało powiedziane, byłam w szoku, cholernym szoku.
Mama aż pisnęła z zachwytu gdy mnie zobaczyła, ciekawe jak wyglądam, muszę podejść do lustra i się przejrzeć w nim.
- Kochanie, wyglądasz tak cudownie ale musimy jeszcze dodać kolczyki i będzie perfekcyjnie, Justin umrze z zachwytu.
- Tak, na pewno. - w moim głosie można było bez problemu wykryć sarkazm. Po chwili miałam już na sobie kolczyki i stanęłam przed lustrem. Moja buzia zrobiła "o", wyglądałam tak dziwnie, tak inaczej? Ale bardzo się sobie podobałam, było idealnie, różowa sukienka bardzo pasowała do mojej skóry i włosów, perfekcja. Nie to, że jestem jakaś taka "co to ja nie jestem" i zakochana w sobie, ale po prostu podobam się sobie w tym wydaniu.
Powoli podeszłam do okna, chcąc zobaczyć czy Justin jest już pod moim domem, niestety zauważyłam jego białe ferrari.
Jęknęłam, nie chcę tam iść. Włożyłam na siebie biały sweterek i przytuliłam mamę, no wiecie, nie wiem czy wrócę żywa.
- Kocham Cię mamuś.
- Pamiętajcie żeby się zabezpieczyć, nie chcę tak młodo być babcią. - powiedziała z uśmiechem - Justin to naprawdę dobry chłopak - dodała.
- mamooo - przedłużyłam mówiąc dużo "o". Powoli odsunęła się ode mnie poganiając mnie w stronę drzwi, złapałam torebkę i powolutku, wolnym krokiem podchodziłam do drzwi, gdy nagle Justin zapukał.
Odtworzyłam drzwi i szybkim ruchem minęłam Justina, nie będę z nim gadać przez cały dzisiejszy dzień, niby po co mam w ogóle otwierać buzie?
Szłam wolnym krokiem do samochodu Justina, nie odzywając się ani słowem, jedynie zabijając go wzrokiem.
Zaczęłam się zastanawiać co tak naprawdę chcę osiągnąć tym milczeniem, wiadomo, Justin się nie odwali.
On zawsze dostaje to czego chcę, więc może raz zrobimy wyjątek i nawet nie będę kontaktowała? To chyba dobry pomysł. Oparłam się o maskę samochodu, naprawdę realizuję swój plan! ha, 1:0 Bieber! Tu już nie chodzi tylko o to, że nienawidzę Justina, tu chodzi o wiele więcej. Bo przecież jak można zabijać ludzi i robić to z taką łatwością? Rodzinna zmarłego przecież tak bardzo cierpi. Jak można ćpać i handlować tym gównem przez które tysiące osób umiera bo przedawkuję lub pójdzie na tak zwany złoty strzał? Jak można traktować dziewczyny jak zabawki do seksu? Czy on naprawdę nie ma jakichkolwiek uczuć i szacunku do kobiet? Jak można imprezować co drugi dzień i wydawać tyle kasy na alkohol? Przecież to wszystko nie jest logiczne, a podsumowanie jest takie, że Justin jest totalnym, bezuczuciowym dupkiem który kocha seks, zabijanie i używki.
Patrzyłam w ziemię bardzo dokładnie, oglądałam każdy jej skrawek byle tylko nie patrzyć na Biebera.
Jego widok przyprawia mnie o dreszcze.
To nie jest tak, że się go boję, on po prostu jest taki zimny i odpycha mnie od niego wszystko co z nim związane.
Ughh, idiotko, co ty mówisz, boisz się go - powiedział mój umysł.
No dobra, jest przerażający i trochę się go boję, ale przecież kto by się nie bał tak przerażającego dupka?
Poczułam, że Justin wstrząsa moimi ramionami i gwałtownie przerwałam swoje "głębokie" rozmyślanie po czym spojrzałam na niego.
- Wsiadaj do tego pieprzonego auta! - warknął mocno zaciskając palce na moich ramionach.
Żegnaj miły Justinie.
Wsiadłam do samochodu nie odzywając się ani słowem, boże, on naprawdę mnie znów zaczyna denerwować. Justin zatrzasnął drzwi ze strony pasażera i wszedł na miejsce kierowcy po czym dziwnie na mnie spojrzał.
- Nie sądzę, że to był dobry pomysł byś ubierała tak krótką sukienkę. - zaśmiał się cicho oblizując usta na co wywróciłam oczami - znów zaczyna.
- Mam prawo ubierać to co mi się podoba a tobie nic do tego. - odparłam wzruszając ramionami.
- Jeśli nie chcesz żebym cię pieprzył w tym samochodzie to nie powinnaś się tak ubierać.
**
Przygryzłam wargę zaniepokojona, gdy auto wjechało do ciemnego, strasznego lasu.
Dlaczego akurat las? Sądzę, że las nie jest dobrym miejscem na spotkania z Bieberem, on może mnie przecież zabić i zakopać tu.
Nie wnikajcie - panikowanie i czarne scenariusze to moja chyba najgorsza cecha, nienawidzę tego.
Oparłam głowę o szybę i spojrzałam kątem oka na Justina który uśmiechał się pod nosem.
Prychnęłam.
- Na chuj wywiozłeś mnie do lasu? - mruknęłam niezadowolona z miejsca obecnego pobytu.
Nienawidzę cię Justin, nienawidzę.
- Nie będziesz miała jak uciec. - wzruszył ramionami Justin.
Zajebiście, kurwa, idealnie po prostu.
Ja po prostu nie jestem w stanie opisywać tego co czuję, boję się go na każdym kroku a jednocześnie próbuję udawać silną, niczym nie przejmującą się dziewczynę. Bardzo chciałabym być taka i mieć status życia "wyjebane na wszystko", ale nie potrafię, ta, niestety.
Justin's POV:
Co by tu porobić z tą małą suką, och, jest moja na kilka godzin - zaśmiałem się w myślach.
Wpadłem na genialny pomysł, zaproponuję jej pewien układ, chociaż oczywiste jest to, że to co bym w nim obiecał byłoby jednym, wielkim kłamstwem.
Ja tak szybko nie odpuszczam, tym bardziej jak wyznaczę sobie cel, a ona nim jest.
Zjechałem do ciemnego zakątka lasu i zgasiłem samochód.
- Mam dla ciebie propozycję, skarbie. - uśmiechnąłem się wiedząc, że pewnie się zgodzi.
- Jaką?
Położyłem dłoń na jej udzie i zacząłem "jeździć" dłonią w dół i górę jej uda na co złączyła je mocno.
- Pójdź ze mną na imprezę, udawaj moją dziewczynę i się dobrze baw a za to ja zniknę z twojego życia na drugi dzień. - wzruszyłem ramionami uśmiechając się głupkowato.
- Dobra ale weź tą pieprzoną rękę. - warknęła.
Och, jak ja lubię takie złe dziewczynki, takie warknięcia, są najlepsze.
- I może załatwię, że chłopcy oszczędzą twoje marne życie i pozwolą Ci żyć. - zaśmiałem się przygryzając wargę.
Ach, jak ona prosto łyka te kłamstwa, naiwna suka, jak wszystkie.
Przybiłem sobie samemu w myślach piątkę, jestem najlepszy, każda mi ulega i łyka moje małe, słodkie, niewinne kłamstewka.
Wyszedłem z auta i podszedłem do drzwi pasażera po czym delikatnie otworzyłem je dbając o moje maleństwo. Tak, auta to coś co kocham równie mocno jak wyścigi, narkotyki, imprezy i zabijanie, to jest niesamowite.
Przyglądałem się Selenie jak szybko wychodzi z samochodu i z trzaskiem zamyka drzwi.
- Co ty kurwa odpierdalasz! - warknąłem i uderzyłem ją z całej siły w brzuch tak, że zgięła się w pół trzymając maski auta by nie upaść.
- Delikatniej suko! - krzyknąłem i mocno ścisnąłem jej nadgarstek na co syknęła z bólu.
- Przepraszam. - ledwo szepnęła tym swoim cichutkim głosikiem - nie wytrzymałem, popchnąłem ją na ziemię.
- Mam w dupie twoje przeprosiny, mogłaś uszkodzić mój samochód! - warknąłem i z całej siły kopnąłem ją w brzuch. Usłyszałem głośny płacz, ale szczerze? Mam to głęboko w dupie co ona czuję, jestem bezuczuciowym chujem i mi z tym w chuj dobrze.
Kucnąłem przy niej ścierając kciukiem jej łzy i patrzyłem na nią z udawanym żalem.
- Kochanie, nic Ci nie jest? Boli misiu? - zaśmiałem się złośliwie po czym złożyłem namiętny pocałunek na jej ustach, nie odwzajemniła go.
- Pocałuj mnie kurwa mać! - syknąłem.
Zrobiła to, pocałowała mnie lekko, z niechęcią ale pocałowała. Tak! To jest to co kocham najbardziej, boi się mnie więc mi ulega, uwielbiam to uczucie wyższości.
Pogłębiłem pocałunek jednocześnie mocno trzymając jej włosy, zaczęła się wyrywać na co przerwałem pocałunek i wstałem zezłoszczony.
- Słuchaj, jak mówię, że masz mnie kurwa całować to masz mnie całować a nie wyrywać się, zrozumiano? - splunąłem.
- Nie będę cię całować, za kogo ty się uważasz, że będziesz mi rozkazywać! - krzyknęła ze złością w oczach i szybko podniosła się z ziemi.
Yay, jeszcze nie widziałem tak zdenerwowanej kobiety. Jej oczy pociemniały i spojrzała na mnie z pełną nienawiścią.
- Słuchaj, shawty, będę robić co mi się podoba a tobie nic do tego, zrozumiano? - mruknąłem.
Nie odpowiedziała, zaczęła biegnąć przed siebie, biegła szybko, cholernie szybko.
- Kurwa. - jęknąłem niezadowolony i zacząłem biegnąć za nią, jednak nie śpieszyłem się specjalnie, gdyż wiedziałem, że w kierunku w którym ucieka nie ma nic prócz jeziora otoczonego drzewami.
Jezu, ona jest taka głupia czy mi się tylko wydaje?
Wokół nas nie było nic prócz ciemnych drzew, dużego, zimnego jeziora i białego mostu na który wbiegła Selena szukając drogi ucieczki.
Zaśmiałem się, och, mam cie skarbie, jestem Justin, przede mną nie ma ucieczki.
* *
Carly's POV:
Obudziłam się.
Leżałam związana w domu Justina, a dokładniej w tym miejscu gdzie przebywał cały jego gang.
Było tu ciemno, zimno i po prostu strasznie. Ściany pokryte były strasznym graffiti, podłoga z czarnych płytek sprawiała, że było mi zimno w stopy, a dookoła mnie nie znajdowało się nic oprócz ścian i jeden szafki na której zobaczyłam broń.
Co chwilę ktoś podchodził do mnie i szeptał obrzydliwe rzeczy na ucho lub po prostu przychodzili i sprawdzali czy nie uciekłam nigdzie.
Zabawne.
Ciekawe jak mam uciec gdy moje ręce i nogi są związane a buzia zaklejona kilka razy taśmą.
Co mnie teraz czeka? Nie mam pojęcia i chyba wolę nie wiedzieć, chociaż moja mama zaufała Justinowi i powiedziała, że najpóźniej na następny dzień po południu ma mnie odwieźć do domu.
Próbowałam za wszelką cenę zerwać taśmę z ust aż w końcu dzięki pocieraniu buzi o ramię udało mi się to i zaczęłam krzyczeć najgłośniej jak umiałam, aż w końcu ktoś do mnie przyszedł.
- Kurwa, Harry, rozwiąż mnie, nic nie zrobię, tylko ręce rozwiąż bo bardzo bolą. - przygryzłam wargę nerwowo planując małą zemstę.
- Tylko ręce. - syknął i rozwiązał mnie. Ufff, dziękuję Styles, teraz pożałujecie, cholernie wszyscy pożałujecie. Położyłam się na ziemi i próbowałam zrobić coś ze zdrętwiałymi dłońmi. Spojrzałam na miejsce gdzie wcześniej stał Harry - nie było go.
Yay, mój plan się uda.
Zaczęłam rozwiązywać swoje nogi, wstałam, zaczęłam cicho chodzić po pomieszczeniu w którym się znajdowałam.
- Zrobisz to. - szepnęłam do siebie i wzięłam głęboki wdech.
- Zabijesz go. - znów szepnęłam do siebie i wypuściłam gwałtownie powietrze z ust.
- Będziesz martwy Bieber. - mruknęłam pod nosem i podeszłam do szafki po czym wzięłam z niej broń.
Zabijesz tego skurwysyna - powiedział głos w mojej głowie.
Zamknęłam oczy, bałam się, bałam się, że ktoś się dowie, że to ja zabiłam Biebera, ale przecież zawsze mogę powiedzieć, że broniłam się, prawda?
Zaczęłam powolnym krokiem iść do salonu w którym siedział sam Justin. Jak już wspominałam wcześniej, było w tym domu bardzo dużo przestrzeni i echo roznosiło każdy dźwięk, więc musiałam być bardzo cicho.
Zaszłam Justina od tyłu i przyłożyłam broń do jego skroni na co zaczął szybciej oddychać.
- ostatnie życzenie kochanie - szepnęłam mu do ucha i przygryzłam jego płatek.
Nie odpowiedział tylko zaśmiał się złośliwie.
- Było miło kochanie! - warknęłam mu do ucha i pociągnęłam za spust..
________________________
Heeeej!
Witam po długiej przerwie, za którą bardzo przepraszam, ale jak już wspominałam miałam co chwilę problemy z laptopem i pewnego dnia gdy chciałam włączyć laptopa pokazał się tylko czarny ekran i nic więcej, więc postanowiłam siedzieć tylko na internecie w telefonie, a na telefonie się strasznie pisze rozdziały, także ten, no i wreszcie naprawiłam laptopa (yay).
Od teraz rozdziały powinny być na bieżąco.
Nie mam pojęcia, może co tydzień? Zobaczę jeszcze, ale nie obiecuję, że zawsze będą punktualnie gdyż mam problemy w szkole i na ten 2 semestr zależy mi na dobrej średniej a nie 2.9 jak teraz.
Jak Podoba wam się nowy rozdział serial killer?! ( jest nudny ((nie jestem z niego zadowolona)) i nic się w nim nie dzieję ale wiecie, dopiero się rozkręca! )
No więc do następnego miśki!
PRZEPRASZAM ZA ZAWIESZENIE BLOGA, ALE NO JUŻ WRÓCIŁAM I NIE ODEJDĘ!
❤
wow, zajebiste, myślałam, że już nie wrócisz! czekam na następny:)
OdpowiedzUsuńJezuuuu takie zakonczenie fhdjdfbjxjfbrjcf *-* Ciesze sie ze wrocilas ;)
OdpowiedzUsuńJezu ahahjwwjsjjwhwbshwhshxhahsgagwhwhshhdhwhsshhwhwhshshshwhshshshh sjhwhshshshshwhwjsjsjjsjsjdjdjjxjxjsjsjejdjxjejwjwjwjjwjejejdjdj whsjsjsjsjdjxjxhhxwhwfqfqdafzztsuwiwortpypyphpblblmcxnbsqjqiwiei oqpwpspaozkkzwkekeithwkwosmsmzncnn moje emocje
OdpowiedzUsuńjakie zakończenie wow! *_____*
OdpowiedzUsuńdobrze, że wróciłaś <3 czekam już na NN ;*
@saaalvame
Myślałam czasem o Twoim blogu, martwiłam się ale jestem strasznie, strasznie szczęśliwa że już jesteś ♥ A co do rozdziału, jest świetny jak zawsze
OdpowiedzUsuńzaaaaaajebiste czekam na nastepny rozdział !!!!!! <3 @kejti34
OdpowiedzUsuńtakie cudowne akjhfkahjdf
OdpowiedzUsuńŚWIETNE ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze muszę przyznać, że kompletnie zapomniałam o tym blogu. Fabuła mi totalnie gdzieś uciekła, ale sobie przypomniałam ^^
OdpowiedzUsuńRozdział świetny i miło, że wróciłaś. Powodzenia w szkole. :D
Wow no to sie porobiło xD czekam na nowyy rozdział
OdpowiedzUsuńświetne <3 Czekaaam!
OdpowiedzUsuńyeey świetny :) ♥
OdpowiedzUsuńNUIVDJ CUDNE, HEHEH ALE ONA GO NIE ZABIJE
OdpowiedzUsuńTAK JA TO WIEM
HEHE CZEKAM NA NEXT ;)
Super rozdział! ♥ Zgaduję, że ona go nie zabije, pewnie będzie pusty magazynek :D
OdpowiedzUsuńnajlepszy blogger ever kurwa kocham go błagam informuj mnie na tt @kocham_biebsa
OdpowiedzUsuńjeny stęskniłam się za tym ff :D
Myślałam już, że skończyłaś pisać to opowiadanie ;o
OdpowiedzUsuńROZDZIAŁ WYJEBISTY W KOSMOS!!! NAJLEPSZY ZE WSZYSTKICH! <3
Mam nadzieję, że broń nie będzie naładowana, albo nie wypali ;)
Bardzo dziękuję za info i z niecierpliwością czekam na następny <3
Nie wiem czy zostałaś poinformowana przeze mnie, ale zmieniłam user na @mxleyqueen (dawniej @luvbiiebah) Xx
fajnie ze wrocilas :) podoba mi sie koncowka x @stylesowaa
OdpowiedzUsuńZajebiste!!! Mam nadzieję,że za niedługo będzie kolejny <3 Podobają mi się takie gierki hahaha potem oni będą razem...a tak wgl to pewnie broń nie była naładowana... @annie_pilch
OdpowiedzUsuńJej, jak miło. Czekam na następny<3
OdpowiedzUsuńo kurwa ona go zabiła ????? czekam na nn
OdpowiedzUsuń@bieberuhlz
Pewnie pistolet będzie nie naładowany albo ktoś jej wyrwie ten pistolet, genialny rozdział! <3 czekam na kolejny :c
OdpowiedzUsuńświetne azghfbsndsjsb <3 kiedy następny? nie mogę się doczekać :D
OdpowiedzUsuńOpłacało sie tyle,czekac mam nadzieje ze nn pokawi sie szybko
OdpowiedzUsuń